W monitorowanie sytuacji oprócz Biura Bezpieczeństwa zaangażowani są strażacy z OSP oraz sołtysi. Cały czas działają nyskie spółki, które m.in. rozwożą piasek i worki w miejsca potencjalnie zagrożone podtopieniami. Wszystkie jednostki OSP są zadysponowane, a do do dyspozycji mają dodatkowo nowy sprzęt zakupiony po wrześniowej powodzi. Jak dotąd większość interwencji w naszej gminie dotyczyła udrożnienia rowów i przepustów.
Wody Polskie prowadzą całodobowy monitoring sytuacji hydrologicznej we współpracy z Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej, natomiast Burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz w rozmowie z Polsat News podkreślił, iż większość przepustów i rowów jest w stanie nieruszonym od czasu powodzi. - Są zarośnięte, niedrożne i o tym cały czas informujemy Wody Polskie. Robią to także mieszkańcy, sołtysi, strażacy, natomiast efekt jest dosyć mizerny. Cały czas brakuje prac natychmiastowych, które sprawią, że mieszkańcy będą bezpieczni. Głównym problemem są urządzenia i cieki należące do Wód Polskich. Samorząd nie ma możliwości wejścia na większość z nich.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało do mieszkańców najbardziej zagrożonych rejonów alerty, w których ostrzega m.in. przed wezbraniami rzek. - Ta noc pokaże nam co dalej, mam nadzieję, że opady ominą tereny, które najbardziej ucierpiały w czasie ubiegłorocznej powodzi - mówi Wojewoda Opolski, Monika Jurek. - Wszystkie siły i środki są skierowane są w zagrożone miejsca, aby mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie.
Napisz komentarz
Komentarze