Jerzy Gadowski - dla publiczności znany jako Kat Jurgens Bimberstein - to wyjątkowa postać. Przemiły, pogodny, z błyskiem w oku, który natychmiast rozbraja nawet najbardziej niepewnych gości. Choć jego sceniczna profesja bywa mroczna, on sam jest człowiekiem życzliwym i niezwykle twórczym. Wszystkie eksponaty, narzędzia i rekwizyty tworzy własnoręcznie. To jego duma i dowód na to, ile serca wkłada w swoją niezwykłą pasję.
Nowa izba tortur, mieszcząca się w długim korytarzu fortecy, ma stać się miejscem, w którym turyści doświadczą historii - nie z gablot czy opisów, ale poprzez udział w „procesach”, scenkach i żywych lekcjach. Gadowski tworzy atmosferę, której nie można znaleźć nigdzie indziej: z jednej strony opowiada o realiach inkwizycji, metodach skazywania i wykonywania wyroków, a z drugiej - rozładowuje napięcie charakterystycznym dla siebie żartem.
Wszyscy, którzy chcą poznać jakie są tajniki w izbie tortur, jakie były narzędzia i urządzenia to gorąco zapraszam. Jest tu mroczno, chłodno, ale dawniej w takich izbach tak bywało. To nie było tak, jak dzisiaj sanatorium dla przestępców. Tu jest konkretnie - za co i co karano. Moi drodzy nie bójcie się, ale jak jesteście winni to od razu zróbcie skruchę, żebym wiedział kogo i jak potraktować. Nie bójcie się, jestem dobrym katem. Ja oprócz jednego karpia w życiu i tysięcy komarów niczego nie zabiłem i nie byłbym w stanie zrobić ludziom krzywdy, a że to jest moja pasja taka niespodziewana, no cóż, trzeba to dokończyć, jak się już zaczęło. - mówi Jerzy Gadawski
Swoje pasje Nyski Kat rozwija nie tylko oprowadzając zwiedzających i tworząc eksponaty. Od lat tworzy również tematyczną poezję. Jego najnowszy projekt jest równie imponujący, jak jego rekonstrukcyjna twórczość. Powstaje książka, ponad 500-stronicowa, szyta, w twardej oprawie, zawierająca aż 140 wierszy. O Nysie. O katowskim rzemiośle. O narzędziach, zwyczajach i historiach, które zebrał przez lata pracy. To pierwsze takie dzieło w Polsce, opisujące świat kata w formie literackiej, z humorem, ironią i ogromną wiedzą.

Książka jest już gotowa, ale czeka na wsparcie
Sam autor nie kryje: potrzebni są sponsorzy, którzy pomogą wydać ten niezwykły tom w jakości, na jaką zasługuje. Pan Jerzy liczy, że znajdą się osoby lub instytucje, które zechcą wesprzeć ten projekt.
A Kata Jama? Ta już żyje. Zwiedzający dopytują o procesy i dawne wyroki - a Kat tłumaczy, uśmiecha się, opowiada. I jak sam mówi:
Takiej żywej izby tortur na pewno w Polsce nie będzie. Czy ja jestem specjalistą? To nie wiem, ale czy jestem okrutny? No nie, chyba okrutny nie. Okrutnie raczej rozśmieszając to wszystko. Z taką fajną pozytywną zabawą. Ludzie chcą takiego czegoś, lubią taki pokaz z ich udziałem.
Trudno się z nim nie zgodzić. Bo w tej izbie nie strach jest najważniejszy, ale człowiek - jego talent, pasja i niezwykła zdolność do tego, by mroczną część historii przedstawić w sposób, który bawi i jednocześnie edukuje.









Napisz komentarz
Komentarze