Referendum jako przełom?
Grodków jest dziś jednym z najważniejszych ośrodków wiatrowych w regionie, a władze samorządowe podkreślają, że nowe inwestycje przyniosą dodatkowe wpływy budżetowe. Nie wszystko to jednak się podoba. Pod wnioskiem o organizację referendum podpisało się ok. 2,5 tysiąca mieszkańców. Zgodnie z ustawą referendum będzie wiążące, jeśli do urn pójdzie co najmniej 3/5 osób uczestniczących w wyborach samorządowych 2024 roku. - Referendum jest konieczne do tego, żeby cokolwiek zmienić. Naszym zdaniem, obecna rada i burmistrz działają w sposób niedopuszczalny. Zamiast dbać o dobro mieszkańców, troszczą się o własne interesy. – tłumaczy pełnomocnik Komitetu Referendalnego, Norbert Bohdziul.
Mieszkańcy, którzy zaangażowali się w inicjatywę, podkreślają, że nie chodzi jedynie o wiatraki i fotowoltaikę, ale o sposób zarządzania gminą. Wśród najczęściej powtarzanych zarzutów znajdują się m.in. brak transparentności w podejmowaniu decyzji, chaos organizacyjny w urzędzie, nieprawidłowości w gospodarce odpadami i brak strategii rozwoju gminy. – Gwoździem do trumny były wypowiedzi burmistrza i radnych, którzy sugerowali, że brak zgody na budowę turbin może oznaczać dla gminy kary finansowe – mówi Norbert Bohdziul.
Włodarz miasta nie zgadza się z zrzutami i sam oskarża inicjatorów referendum o nieczystą grę. - Urząd jest paraliżowany często absurdalnymi zapytaniami, które zupełnie nic nie wnoszą - mówił podczas konferencji prasowej przed kilkoma dniami. Miłosz Krok podkreślił, że procedowanie planu zagospodarowania przestrzennego odbywa się zgodnie z przyjętymi wcześniej zasadami i zapewnił o przejrzystości procesu.
Na liczniku urzędu jest obecnie ponad 100 zapytań i interpelacji w różnych tematach. Przypomina to sytuację z Gminy Nysa, gdzie od lat magistrat paraliżowany jest wnioskami o informację publiczną, bardzo często na podstawie wpisów w mediach społecznościowych, co później rzadko przekłada się na realia. Urząd zamiast pracować w normalnym trybie, musi bardzo często prostować informacje. Autorzy nawet nie wysilają się, aby sprawdzić w jakikolwiek sposób swoje tezy z zapytań i wniosków, a niekiedy nawet z zapytań zawartych w interpelacjach radnych.
Poparcie ze strony radnych i stowarzyszeń
Choć żaden z radnych formalnie nie wszedł do komitetu inicjującego referendum, część z nich – zwłaszcza klub Przyjazna Gmina – otwarcie popiera inicjatywę. – Byłoby nieetyczne, gdyby radni stali się inicjatorami referendum w sprawie własnego odwołania. Dlatego nie jesteśmy w komitecie, ale popieramy go całkowicie i pomożemy w kampanii – wyjaśnia radny Waldemar Kwiatkowski. Inicjatywę wspiera także nowe stowarzyszenie „Stop Przekrętom w Gminie Grodków” oraz liczne grupy społeczne i przedsiębiorcy.
Burmistrz Krok: Wiatraki to szansa dla gminy, zarzuty są nieuzasadnione
Burmistrz Miłosz Krok w rozmowie z Radiem DOXA ocenił, że „wiatraki są szansą dla gminy”. Odpierając zarzuty, podkreślił, że trudno oceniać jego kadencję już po roku. – Być może ci, którzy podchodzą do referendum, mają na uwadze poprzednie rządy, za które nie mogę brać odpowiedzialności – stwierdził. Dodał też, że zarzuty o brak dialogu społecznego są nieuzasadnione, bo uczestniczył w kilku spotkaniach poświęconych tym tematom.
Co dalej?
5 października mieszkańcy Grodkowa pójdą do urn, by odpowiedzieć na dwa pytania:
- Czy jesteś za odwołaniem burmistrza Miłosza Kroka?
- Czy jesteś za odwołaniem rady miejskiej Grodkowa?
Wynik referendum może całkowicie zmienić układ sił w gminie i otworzyć nowy rozdział w jej historii. Do zmian potrzeba 4194 głosów w głosowaniu nad odwołaniem rady miejskiej i 3836 osób w przypadku głosowaniu nad odwołaniem burmistrza. Przypomnijmy, że w Nysie i Głubczycach frekwencja w referendach była zbyt niska.
Jedno jest pewne. Spór w Grodkowie odsłania ogólnokrajowe napięcie - jak pogodzić lokalne interesy z wymogami transformacji energetycznej i rozbudowy OZE.







Napisz komentarz
Komentarze