W Sejmie ponownie zawrzało. Tym razem bohaterem głośnej sceny został Kamil Bortniczuk, poseł Prawa i Sprawiedliwości z Opolszczyzny i były minister sportu. Polityk został zapytany przez dziennikarkę TVP Justynę Dobrosz-Oracz o nieprawidłowości, jakie – według ustaleń Najwyższej Izby Kontroli – miały mieć miejsce w czasie jego kierowania resortem.
Dziennikarka przypomniała, że według NIK, Bortniczuk miał wskazać osiem konkretnych wniosków, które wygrały rządowy konkurs „Sport dla wszystkich”. Miało to odbyć się – jak twierdzili urzędnicy ministerstwa – na jego polecenie.
– Poza jednym urzędnikiem, dyrektorem departamentu, żaden inny urzędnik ze mną nigdy nie rozmawiał w tej sprawie, w związku z czym wszystko, co mówi na temat ewentualnych moich poleceń, jest kłamstwem – odpowiedział Bortniczuk.
Na dalsze pytania dziennikarki reagował coraz bardziej emocjonalnie. Gdy Dobrosz-Oracz dopytywała, czy wskazywał konkretne stowarzyszenia, poseł z Opolszczyzny nie wytrzymał i rzucił:
– Nie. Jezus, czy pani ma mózg?
Słowa te wywołały natychmiastową reakcję reporterki, która stwierdziła, że została obrażona i domagała się przeprosin. Bortniczuk odparł, że z dziennikarką „nie da się rozmawiać”.
Nagranie z ostrej wymiany zdań zostało opublikowane na oficjalnym profilu TVP Info w serwisie X, gdzie błyskawicznie zaczęło się rozchodzić po sieci, wywołując falę komentarzy zarówno krytycznych, jak i broniących posła z Opolszczyzny.
Kamil Bortniczuk, który w rządzie PiS odpowiadał za sport i turystykę, od lat uchodzi za jednego z bardziej temperamentnych polityków regionu. Tym razem jednak jego nerwowa reakcja w Sejmie przyćmiła merytoryczny wątek rozmowy i ponownie zwróciła uwagę opinii publicznej na styl komunikacji parlamentarzystów z mediami.
Foto: screen z programu TVP Info/ Facebook







Napisz komentarz
Komentarze